O tym, jak dbać o dobrostan psychiczny w wieku 60+, radzić sobie z samotnością i budować relacje – rozmowa z Magdaleną Kotlarz – psychologiem wspierającym seniorów w Klubie Seniora w Chełmcu.
– Od blisko roku spotykasz się z osobami 60+ w ramach Klubu Seniora w Chełmcu i uczysz ich, jak żyć pełnią życia w tym wieku. Duża zuchwałość z Twojej strony…?
– [Śmiech] Mam już prawie 50 lat. Choć moje wykształcenie i codzienna praca wiążą się z pedagogiką, to coraz bliżej mi do seniorów. Myślę, że moje osobiste doświadczenia życiowe oraz fakt, że jestem osobą niepełnosprawną, poruszającą się na wózku inwalidzkim, daje mi niejako przyzwolenie, by móc identyfikować się z seniorami i prowadzić też takie właśnie zajęcia. Moje problemy, czy to związane z fizycznością czy psychiką są podobne do tych, z którymi oni się zmagają. Pewnie to pozwala im też łatwiej i szybciej się przy mnie otworzyć.
– „Świat to nie tylko przyjemności. Prawdziwa wartość życia to umiejętność zgody i akceptacji także trudnych doświadczeń. Ważne tylko, by cierpienia nie kontemplować zbyt długo, nie zarażać swoim malkontenctwem innych” – to były Twoje słowa skierowane do seniorów, kiedy prowadziłaś zajęcia na temat afirmacji. Pamiętam, że opowiedziałaś też o swoich trudnościach z dotarciem tego dnia na zajęcia, bo ktoś zastawił Twój samochód. A Ty mimo wszystko nie złościsz się i uparcie stwierdzasz: „Życie jest piękne!”?
– Bo jest! Tak, pamiętam, to były jedne z pierwszych zajęć.
– Co się wtedy zadziało?
– Seniorzy popatrzyli na mnie jak na kobietę, która zwariowała (śmiech) – nie mówi o problemach, tylko stara się odwrócić sytuację. Może ktoś, kto mnie wtedy zastawił swoim autem, był w jakieś trudnej sytuacji, bardzo mu się spieszyło i nie zwrócił uwagi na to, że komuś zaszkodzi. Może miał zły dzień. Ja nie chcę mieć takiego, więc staram się myśleć pozytywnie. Afirmacje mogą wpłynąć na nasze myśli, uczucia i działania.

– Tym, którzy byli na zajęciach przypomnij, a tym którzy nie mieli okazji przybliż proszę, czym są afirmacje?
– Afirmacje to świadome i celowe powtarzanie na głos lub w myślach pozytywnych i motywujących twierdzeń na temat siebie i swojego życia. Zaraz po przebudzeniu, zamiast przeklinać w myślach budzik, który zadzwonił za wcześnie, że jest poniedziałek i muszę iść do pracy, zatrzymuję się na chwilę i mówię sobie: Zaczyna się kolejny piękny dzień, który będzie dobry. I powtarzam to sobie, mimo różnych trudności, jakie napotykam.
– Rozpoczynając zajęcia, zapewne miałaś ustalony ich program. Czy zmienił się on pod wpływem sugestii i rozmów z seniorami?
– Nie miałam sztywnego programu, ale bardzo ramowy, który miał dotyczyć szeroko pojętej psychologii społecznej, ale też w zakresie zdrowia, dobrego samopoczucia, realizowania się w wieku 60+. Tak naprawdę uczestnicy zajęć nadali temu kształt, otwarcie mówiąc o swoich potrzebach: jakie tematy ich interesują, z jakimi mierzą się problemami. I o tym rozmawiamy.
– Jakie zatem tematy interesują seniorów z gminy Chełmiec? Jakie udało się poruszyć, przepracować?
– Największym problemem, z którym muszą się mierzyć nie tylko nasi seniorzy, to samotność, odchodzenie bliskiej osoby, śmierć współmałżonka i pozostawienie niezałatwionych spraw. Ich dzieci są już dorosłe, często mieszkają gdzieś za granicą, żyją swoim życiem. Osoba starsza, której zmarła bliska osoba, pozostaje sama ze swoją żałobą, traumą, a na to wszystko dochodzą sprawy dnia codziennego i te niezałatwione. W takiej sytuacji łatwo popaść w depresję. To kolejny z problemów i tematów, który poruszaliśmy. Na zajęciach dotykamy spraw zarówno kondycji psychicznej, jak i fizycznej, ucząc się, jak ważny jest ruch, życie towarzyskie, kulturalne, zainteresowania, relacje sąsiedzkie, rodzinne. Mówimy też o zmieniającej się rzeczywistości, różnicach społecznych, konfliktach międzypokoleniowych. Poruszamy naprawdę ogromne spektrum tematów, które przygotowują seniorów do życia w trudnej, nowej roli.
– Czy to nie jest proces naturalny, że zostaję seniorem?
– Nie do końca da się to przyjąć w sposób naturalny. Musisz pogodzić się ze zmieniającym się ciałem, utratą sił. Umysł jeszcze młody, więc wydaje ci się, że możesz wiele zdziałać. Planujesz więc kolejny dzień spędzić bardzo aktywnie. Tymczasem budzisz się, jest brzydka pogoda, niskie ciśnienie i zwyczajnie nie masz siły zrealizować tego, co sobie zaplanowałeś. Ten etap w naszym rozwoju nie jest oczywisty. Gdybym miała to odnieść do pracy z dziećmi, to trudno nawet o porównanie. Kiedy bowiem pracuję z grupą 6-latków mniej więcej wiem, czego się spodziewać. Są na tym samym lub podobnym poziomie. Grupa dziesięciu seniorów, to tak naprawdę grupa dziesięciu indywidualności. Choćby byli w tym samym wieku, każdy ma za sobą inny bagaż doświadczeń, inne możliwości psycho-ruchowe czy poznawcze.

– Wspomniałaś o konfliktach międzypokoleniowych. Ten numer „PCh” ukaże się tuż przed świętami Bożego Narodzenia, a jak wiemy to okazja do międzypokoleniowych spotkań przy rodzinnym stole. One niestety nierzadko rodzą napięcia. Babcie czy dziadkowie mają tu też swoją rolę.
– Babcie i dziadkowie mogą zaostrzyć konflikt, a mogą do niego nie dopuścić. Rozmawialiśmy na zajęciach, jak tych napięć unikać. Seniorzy mają okazję uczyć się postrzegania nowej, aktualnej rzeczywistości, jakże odmiennej od tej sprzed 20 lat. Nie mówiąc już o czasie ich młodości.
– To jaka jest recepta na uniknięcie konfliktów?
– Nie tylko seniorzy muszą nauczyć się akceptować aktualne czasy. Świat bowiem szybko się zmienia. Urodzeni po 2010 roku nie znają świata bez smartfonów i internetu. Ci seniorzy, którzy adaptują się do dzisiejszej rzeczywistości, radzą sobie łatwiej i dają przyzwolenie na „inności” młodych. Coś innego wcale nie musi oznaczać czegoś gorszego. Jeżeli nie rozumiemy jakiegoś zjawiska, warto najpierw temu się przyjrzeć z różnych stron – poczytać na ten temat, popytać młodych. Święta mogą być ku temu doskonałą okazją. Żeby zrozumieć zjawisko, trzeba dociekliwości – nie w rozumieniu wścibskości, ale otwartości, chęci zgłębienia tematu.
– Akceptacja nie oznacza jednocześnie przyjęcia czegoś i uznania za swoje?
– Dokładnie tak, akceptacja nie oznacza, że ja muszę w tym być. Akceptuję to, że ktoś ma inny pogląd na dany temat, inne doświadczenie, że ktoś po prostu jest innym człowiekiem, bo też wychowanym w innej rzeczywistości. Akceptuję, czyli poznaję, zaciekawiam się drugą osobą, choć nie muszę przyjmować jej wartości. To otwiera na dialog, wymianę myśli. Seniorzy od młodych, a młodzi od seniorów mogą się wzajemnie uczyć.
– Zatem właściwie pojęta akceptacja jest kluczem do tego, by usiąść przy rodzinnym stole i rozmawiać bez zbędnych napięć?
– Unikajmy jeszcze tematów politycznych (śmiech). Niekoniecznie też wyrażajmy swoją negatywną opinie na jakiś temat. To nie łagodzi napięcia.
– Lepiej nie mówić tego, co się myśli?
– Swoją opinię lepiej wyrazić w sposób, który nie obraża, nie rani drugiej osoby. Tutaj wchodzimy już na temat asertywności.
– I tego zapewne też uczysz seniorów?
– Muszę przyznać, że nasi seniorzy całkiem nieźle radzą sobie z asertywnością. To już nie są bacie czy dziadkowie przywiązani do wnuków od rana do wieczora, ale osoby, które mają czas dla siebie, dbają o swój wygląd, kondycję. Ponadto są ciekawi poznawania nowych rzeczy, rozwijania pasji, na które nie mieli do tej pory czasu.
– Jest się zatem kim ciekawić przy wigilijnym stole.
– Międzypokoleniowe rozmowy mogą być bardzo twórcze i owocne dla wszystkich stron. I tego życzę wszystkim Czytelnikom „Przystanku Chełmiec”.

Rozmawiała Katarzyna Gajdosz-Krzak







